60 WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Nauczyciel języka polskiego
Pani Urszula Marciniak, z domu Charydczak jest ikoną naszej szkoły, która kształtowała w młodzieży zamiłowanie do języka polskiego przez 34 lata. W szkole zawodowej, którą wówczas był obecny Zespół Szkół Technicznych, praca polonistki nie była łatwa. Mimo to p. Urszula nie poddawała się i poprzez ciekawe zajęcia inspirowała swoich wychowanków do poznawania piękna naszej mowy ojczystej. Poprzez systematyczne wyjścia do teatru i na seanse filmowe przybliżała uczniom nawet najtrudniejsze sztuki oraz sylwetki aktorów.
Jako kierownik zajęć pozalekcyjnych starała się o ich atrakcyjność dla młodzieży i jak najwyższy poziom. Dlatego też przy pomocy zakładu patronackiego, jakim w tym czasie był Zastal, zaprosiła świetnych specjalistów - instruktorów tanecznych, wokalnych, fotograficznych i muzycznych do prowadzenia kół. Sama założyła też koło recytatorskie i teatralne, które dały jej najwięcej satysfakcji. Charakterystyczne dla p. Urszuli były zadania domowe, w ramach których uczniowie oglądali spektakle Teatru Telewizji, a następnie pisali do nich recenzje. Język polski przybliżała swoim uczniom w trakcie zajęć terenowych w Krakowie i Zakopanem. Podczas takich wycieczek uczniowie zobaczyli Harendę – dom i muzeum Jana Kasprowicza, Atmę – dom Karola Szymanowskiego, czy miejsce i historię powstania pierwszego polskiego kabaretu literackiego „Zielony Balonik”. Dodatkową atrakcją były spektakle w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Pani Urszula jest humanistką w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawsze dbała o wszechstronny rozwój uczniów. Wpajała im nie tylko piękno języka polskiego, ale i przybliżała sylwetki bohaterów polskich i zielonogórskich, a także wielkich aktorów: damę polskiej estrady, panią Beatę Tyszkiewicz, czy uczestników walk na różnych frontach II wojny światowej.
Nauczyciele, którzy mieli przyjemność współpracować z p. Marciniak wspominają ją jako bardzo dobrą polonistkę, odznaczającą się ogromną kulturą i nienagannymi manierami. Jej szczęście wiązało się ze szkołą, w której – jak sama mówi:
„Wszędzie po drodze zostawia się cząstkę siebie.”
(T. Makowski)
„My seniorzy tej szkoły, pracujący przez lata w tej samej placówce oświatowej, jesteśmy z kresów i innych stron Polski. Żyliśmy w PRL-u, kształciliśmy się, przeżywali przyjaźnie, miłości, dokonywaliśmy trudnych wyborów życiowych i politycznych. Wielu z nas włączyło się w „karnawał” Solidarności i doczekało wolnej demokratycznej Polski.
Z okazji jubileuszu szkoły przypominamy minione lata młodości i dojrzałości. I słowami poety Tadeusza Śliwiaka możemy potwierdzić, że:
„To nasza młodość z kości i krwi
To nasza młodość, co czasami kpi
Co nie ustoi w miejscu zbyt długo
Ona co pierwszą jest, potem drugą
Ta nasza młodość, ten szczęsny czas
Ta para skrzydeł zwiniętych w nas”
60. WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Nauczyciel przedmiotów zawodowych z obszaru budowlanego, podstaw techniki, podejmowania i prowadzenia działalności gospodarczej, BHP i komunikacji interpersonalnej oraz informatyka; najmłodszy emeryt ZST
Pani Beata Cichowlas-Poleszak rozpoczęła pracę w ZST w 2011 r. w związku z nowo otwieranym wówczas kierunkiem kształcenia: technik gazownictwa. W ciągu jedenastu lat pracy w naszej szkole wykazała się kreatywnością i niesamowitą pomysłowością. Zorganizowała i wyremontowała pracownię gazowniczą, pozyskując środki z różnych firm. Stale współpracowała ze sponsorami PGNiG, PSG, Gaz-System, Eko Rogowski, IBiOŚ UZ, wzbogacając tym samym warsztat pracy, oraz organizując ciekawe zajęcia dla uczniów.
Systematycznie promowała szkołę na Targach Edukacyjnych i podczas dni otwartych. Jej dystans do siebie i wesołe usposobienie wyrażała poprzez uczestnictwo w korowodach winobraniowych, w których reprezentowała szkołę razem z uczniami, przebrana za różne postacie. Pani Poleszak wspierała pasje i zainteresowania uczniów, mobilizując ich do udziału w konkursach przedmiotowych.
Do sukcesów, którymi może pochwalić się p. Cichowlas-Poleszak, niewątpliwie należy wysoka lokata w plebiscycie „Nauczyciel na Medal 2021” – na etapie rejonowym zajęła I miejsce w kategorii szkół ponadpodstawowych miasta Zielona Góra, a na etapie wojewódzkim – V miejsce w kategorii szkół ponadpodstawowych Województwa Lubuskiego. Pani Cichowlas-Poleszak do dzisiaj utrzymuje stały, bliski kontakt z absolwentami i pracownikami szkoły. Świadectwo o pani Beacie dają dawni współpracownicy i rodzice:
- mgr Katarzyna Pernal-Wyderkiewicz (b. dyrektor ZST, aktualnie Lubuski Wicekurator Oświaty): „W mojej opinii, Beata Cichowlas-Poleszak jest wyjątkowa, pracowita, twórcza, zawsze traktowała uczniów z wyrozumiałością, ale jednocześnie była wymagająca. Dlatego miała wyniki. Nauczyła swoich uczniów nie tylko zdawać egzaminy praktyczne, ale również te życiowe”.
- mgr inż. Mirosław Wyderkiewicz (b. nauczyciel przedmiotów zawodowych w klasach o profilu gazowniczym i geologicznym, pracownik PGNiG SA): „Beata Cichowlas-Poleszak to super koleżanka, z którą doskonale się współpracowało. Beata była twórcza, potrafiła pomysły, czasami nierealne, wcielać w życie. Dla niej nic nie było niemożliwe. To piękne czasy. Team z Beatą zawsze odnosił sukcesy. Z nią można było góry przenosić. Ze wspomnień – najlepiej wspominam Barbórki, Dni Szkoły i Korowód Winobraniowy”
- Katarzyna Paszek (mama Damiana, b. ucznia klasy elektryków, absolwenta 2018):
Ten cytat doskonale pasuje do Pani Beaty Cichowlas-Poleszak. Uczyła, co jest w życiu ważne, zawsze cierpliwa, otwarta, gotowa do pomocy. Wiele inicjatyw Pani Beaty wywoływało ogólną radość u młodzieży, a podarki dla nich były strzałem w dziesiątkę np. „tablo pamiątkowe” na koniec szkoły (będą mogli po latach wrócić do czasów szkolnych). Panią Beatę wyróżniało to, że potrafiła w dorosłych facetach (klasę mego syna prowadziła jako wychowawca w ich ostatnim roku nauki) widzieć również dzieci, wydobyć z nich tę dziecięcą radość. Do dziś mój syn wspomina wyjście z wychowawczynią do „Skokoloco - Park Trampolin”. Wielcy, z zarostem, mężczyźni, skakali jak małe dzieci. Pani Beata nie tylko kiedyś miała wspaniały kontakt z młodzieżą, nawet i dziś pisze z nimi na grupie, którą dla nich założyła. Jestem wdzięczna, że mój syn trafił na osobę, która potrafiła ukierunkować chłopców, dzięki niej zbierają tego obfite owoce”.
Jako najmłodszy emeryt, pani Beata w dalszym ciągu jest pełna energii i wigoru. Udziela się społecznie, realizując swoje pomysły, wspierając osoby z chorobą Alzheimera, a od roku 2022 angażując się w pomoc uchodźcom z Ukrainy poprzez pracę w ośrodku pomocowym przy biurze wsparcia w Urzędzie Marszałkowskim.
60. WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Jedną z najdłużej pracujących osób w naszej szkole był pan Wiesław Werkowski, nauczyciel fizyki i informatyki. Rozpoczął pracę w naszej placówce w 1987 r. po Szkole Podchorążych Rezerwy. Do pracy w ówczesnej przyzakładowej szkole Falubazu, Zastalu i Lumelu przyjął go dyrektor Jarosław Merena. Królestwem pana Werkowskiego stał się na całe lata gabinet nr 45 (obecnie 312).
Uczniowie szkoły zawodowej byli zatrudnieni jako pracownicy młodociani i na czas nauki byli oddelegowani do szkoły. Wychowawcy musieli co miesiąc sporządzać raporty z nieobecności nieusprawiedliwionych swoich podopiecznych, którym te godziny były potrącane z wypłaty.
„Podczas pierwszej Rady Pedagogicznej zostałem mile przyjęty przez koleżanki i kolegów. Ponieważ to była moja pierwsza praca jako nauczyciela, musiałem składać ślubowanie. To były czasy PRL-u. Jako ciekawostkę podam, że razem ze mną zaczął pracować Grzegorz Cybulski, ówczesny rekordzista Polski w skoku w dal (8,27 m – rekord Polski w latach 1975-2001 – przyp. aut.).
A potem zaczęła się praca. Prowadzenie lekcji, kartkówki, sprawdziany, wywiadówki, zebrania itp. Przez pierwsze dwa lata – do czasu mianowania – musiałem pisać konspekty do lekcji. Praca młodego nauczyciela nie zamyka się w 18 godzinach dydaktycznych. Średnio w tygodniu na pracę przeznaczałem od 40 do 50 godzin. Dlatego starałem się pomóc, podpowiedzieć, doradzić, wprowadzić w życie szkoły wszystkich nowo przyjętych kolegów i koleżanki.
Wydawać by się mogło, że praca monotonna, że co rok to samo, te same zadania w szkole, ten sam materiał do przekazania – nauczenia. Dzięki uczniom tak nie było. Co rok przychodził nowy rocznik i co rok należało modyfikować swój sposób pracy. To oni „zmuszali” mnie do innego spojrzenia na ludzi.
W ciągu 28 lat pracy spotkałem na swojej drodze różnych ludzi (tj. uczniów). Piszę ludzi, bo dla mnie każdy uczeń to był człowiek, wprawdzie młody, ale człowiek. Jak to w takiej grupie, byli tacy których się nie wspomina, i tacy którzy trwale zapadli w pamięć. Dla mnie jest ważne, choć nie pracuję od kilku lat, że do tej pory spotykam „swoich” uczniów, którzy na mój widok uśmiechną się, powiedzą „dzień dobry”, czasami zagadają co słychać. Jest to miłe.
Kilka ciekawostek.
W latach 90-tych do szkół wchodziła informatyka. Dostałem zadanie od dyrektora, że mam prowadzić lekcje z tego przedmiotu. I prowadziłem, mając do dyspozycji aż 4 komputery klasy PC na grupę.
Kolega, który w szkole wieczorowej uczył chemii, poszedł na urlop zdrowotny. Ja przejąłem jego obowiązki. Z chemii w szkole średniej ledwo zdałem do następnej klasy, ale chemia i fizyka to przedmioty ścisłe, więc… W trakcie przygotowywania się do zajęć zrozumiałem istotę pojęcia mol (obecnie gramocząsteczka). Lepiej późno niż wcale.
Nigdy nie miałem pamięci do łączenia nazwiska i imienia z osobą. Rozwiązałem ten problem w prosty sposób. Rozsadzałem uczniów w klasie według numeru z dziennika. Tak rozsadziłem, że z tego sposobu nawiązały się bliskie więzi miedzy uczennicą i uczniem. Wiem, bo znam jedno małżeństwo, a o dwóch jeszcze słyszałem”.
Wiesław Werkowski
Powiedzonko, z którym najbardziej kojarzymy pana Werkowskiego to:
„Jedynki stawiam gratis”.