Honorata Legan-Iliew
Do powstania tego budynku zasłużył się niewątpliwie pierwszy dyrektor naczelny szkoły - inż. Jerzy Dubowik. Człowiek ten pozostał w pamięci uczniów i nauczycieli jako uczciwy, rzetelny, pracowity przyjaciel młodzieży. Był wzorem nauczyciela. I jestem przekonana, że wielu z nas, ówczesnych nauczycieli, świadomie czy nieświadomie go naśladowało. Nie ma go wśród nas, ale zostawił po sobie niesamowitą rzecz - miejsce do którego uczęszczało i uczęszcza tysiące osób. Wierzę, że "dom" ten jeszcze przez wiele lat będzie służył mieszkańcom naszego miasta i okolic.
Gmach - to tylko miejsce fizyczne. Atmosferę jednak tworzyli i tworzą ludzie. Z ogromnym sentymentem i ciepłem zawsze myślę o swoich współpracownikach, a jednocześnie przyjaciołach na dobre i na złe: Jasi i Henryku Kosowiczach, Krzysi Kolouszek, Uli Marciniak, Weronice Wieliczko, ś.p. Wiesławie Rubczewskim; nieco młodszych: Małgosi Kramicz, Janie Wiśniewskim, Wiesławie Werkowskim, Wiolecie Szczepańskiej, Marioli Stanisławskiej oraz tych najmłodszych: Agnieszce i Jarosławie Ciągło, Kasi Pernal, Eli Markiewicz, Ewie Michalak i wielu innych.
Sam gmach, dzięki ogromnym staraniom kolejnego dyrektora, mgra Jana Wiśniewskiego - ciągle remontowany i rozbudowywany - robi bardzo pozytywne wrażenie. Piękne sale, wyposażenie, m.in. w pracownie mechatroniki i komputerowe, dostęp do Internetu. To już ten nasz XXI wiek.. Ponadto właśnie dzięki Janowi Wiśniewskiemu w 1994 roku powstało jedno ze stu pierwszych w Polsce Liceów Technicznych, które na dzień dzisiejszy ma wiele nowych kierunków.
Klimat w naszej szkole - przynajmniej do połowy lat dziewięćdziesiątych - był niepowtarzalny. Tego właśnie cudownego klimatu życzę aktualnie pracującym koleżankom i kolegom. Bo świat poszedł naprzód i dzisiaj „moja szkoła” to już zupełnie inna szkoła. Europa wkroczyła z całym swym bagażem pozytywów i negatywów. Dzisiaj i młodzież jest inna. Mniej szacunku do nauczyciela, pracownika. Zbyt dużo wulgarności. To bardzo boli. Obecnie wielu pędzi za dobrami materialnymi. A takie pojęcia jak miłość, wierność, przyjaźń - jakby się nieco zdewaluowały, wierzę jednak, że dla wielu mają podobne znaczenie jak i dla nas. Przecież każdy z nas chce kochać i być kochanym.
Obecnej Dyrekcji oraz nauczycielom życzę, aby pozostawioną po nas spuściznę kontynuowali. Warto sięgnąć do kroniki szkolnej, do archiwum. Warto na lekcje wychowawcze zaprosić nauczyciela-emeryta. Może opowie jak było parę lat temu. Przecież są osoby, które tu - w tej szkole - przepracowały nie mniej niż 20 lat i tworzyli jej historię. WARTO!!!!
I teraz o sobie - będąc na emeryturze nie zamknęłam się w czterech ścianach. Sporo podróżuję, prowadzę szeroką korespondencję, sporo tłumaczę. Oczywiście bardzo dużo korzystam z Internetu. Spotkać mnie można na Facebooku.
Jestem szczęśliwa, że idąc po Zielonej Górze spotykam bardzo często absolwentów i współpracowników. Takie spotkania potwierdzają moje motto życiowe: Najważniejsze, co człowiek posiada - to życie, które dane nam jest tylko raz.. Trzeba przez to życie przejść tak, by kiedyś przeraźliwie nie wstydzić się za lata przeżyte bez celu....
Myślę, że praca w szkole - oraz bardzo ciekawe zajęcia na emeryturze - są potwierdzeniem tego motta. Dzięki nim mogę głośno powiedzieć: JESTEM SZCZĘŚLIWYM, SPEŁNIONYM CZŁOWIEKIEM !